Przestań przepłacać za komputery, czyli cienki klient vs. gruby klient

W dzisiejszm odcinku „Informatyki dla nieinformatyków” powiem czemu czas przestać przepłacać za komputer, czyli dlaczego warto stosować cienkiego klienta!
Będę mówił o dwóch koncepcjach na stację roboczą, ale spokojnie! Zaoszczędzić można i na komputerze wykorzystywanym w domu! Podam parę przykładów.
Ale najpierw, opowiem:
– Co to jest cienki klient (thin-client)?
– Czym różni się od grubego klienta (thick-clienta)?
– I jak to kiedyś było? Czy to nowa terminologia, czy też pojęcia te towarzyszą komputerom już od jakiegoś czasu?
Zaczynamy!

Co to jest cienki klient (thin-client)?

Cienkim klientem, pojęciu zaczerpniętym z języka angielskiego: thin-client, nazywamy taką stację roboczą, której głównym zadaniem jest umożliwić dostęp do danej usługi, czy programu na serwerze. W jej konstrukcji dominuje zasada less is more, a więc mniej jest więcej, ponieważ to jej uproszczona funkcjonalność, a także de facto całej infrastruktury IT i niski koszt jest jej najcenniejszym atutem.
Analogią dla tego podejścia jest przyjrzenie się dowolnej większej firmie i jej pojazdom służbowym. Jeśli oczywiście nie jest to duża firma transportowa, to śmiało można założyć, że pracownicy tej firmy, wyposażeni w pojazdy służbowe… nie jeżdżą ciężarówkami, czy autami sportowymi. Firmy raczej racjonalnie starają się podchodzić do swojej floty samochodowej i kupują małe auta które głównie mają służyć przemieszczaniu się z punktu A do punktu B.

Co mają flota firmowa do komputerów?

Filozofia ta jest bardzo zdroworozsądkowa, a podobne podejście można zastosować inwestując we „flotę komputerów firmowych”, bo biorąc pod uwagę typowe wykorzystanie komputerów przeznaczonych do pracy, to korzystają one głównie z raptem kilku programów, z których większość jest tak naprawdę wykonywana serwerze, lokalnym w biurze, lub gdzieś w chmurze obliczeniowej, a my tylko łączymy się z nim.
Najczęściej w dzisiejszych czasach, robimy to poprzez przeglądarkę internetową, co dodatkowo sprzyja oszczędnościom, bo taką przeglądarkę internetową można zainstalować na każdym systemie operacyjnym, nawet na tych całkowicie darmowych, jak Linux czy Android.

Czy minikomputery są coś warte?

Zresztą biorąc pod uwagę możliwości nawet takiego małego komputerka jakim jest Raspberry Pi, to śmiem twierdzić, że nadaje się on również jako prosta i tania alternatywa dla kogoś, kto potrzebuje jedynie komputera do odbierania poczty, przeglądania stron internetowych, czy oczywiście filmów video na YouTube!
W firmie z powodzeniem może zastąpić np. komputer na magazynie, czy też dowolne inne stanowisko pracy, szczególnie jeśli Nasze firmowe aplikacje, tak jak wspomniałem, są aplikacjami webowymi, dostępnymi przez przeglądarkę internetową. Z doświadczenia wiem, że jest to praktycznie większość stanowisk w firmach, więc jest naprawdę spory potencjał do cięcia kosztów.

Czym różni się cienki klient od grubego?

Wiemy już czym jest cienki klient, w takim razie, czym jest wspomniany przeze mnie gruby klient?
Tak jak większość z Was się domyśla jest jego przeciwieństwem.
Sama nazwa również pochodzi z języka angielskiego i tutaj nawet pojawiają się dwie naprzemiennie używane nazwy: thick-client i fat-client.
Przeciwstawiając się ideologii cienkiego klienta w przypadku grubego klienta mamy do czynienia z pomysłem na przetwarzanie po stronie stacji roboczej a nie serwera. To jest kluczowa i podstawowa różnica, a cała reszta jest jedynie jej pochodnymi.
Oczywiście głównym skutkiem jest to, że gruby klient potrzebuje mieć więcej zasobów, w postaci mocy procesora, koprocesora graficznego, pamięci operacyjnej czy też pamięci dyskowej.
Pozwala to oczywiście na uruchamianie nawet wymagających aplikacji lokalnych, oraz na uniezależnienie się od sieci komputerowej i serwerów, czyli po prostu na pracę offline.

Po co więc zawracać sobie głowę „cienkim klientem”?

Takie podejście jest dużo bardziej kosztowne, ponieważ poza, zwykle droższymi licencjami na oprogramowanie stacjonarne, wymaga też instalacji programów antywirusowych, bardziej zaawansowanych systemów operacyjnych, które przecież też konsumują zasoby sprzętowe, to przede wszystkim źle się skalują, mają często wyższe koszty licencji i bywają koszmarem do sprawnego zarządzania przez administratora sieci.

Jaka jest przyszłość „grubego klienta”?

Moim zdaniem, patrząc w przyszłość, będziemy odchodzić od tego typu rozwiązań. Praktycznie tylko użytkownicy mobilni, którzy muszą koniecznie korzystać z aplikacji w trybie offline, lub skomplikowanych aplikacji desktopowych, będą wykorzystywać tą filozofię.
Dlatego też, planując zakup komputerów warto wziąć to pod uwagę i dokonać wyboru bardziej świadomie, niż po prostu udać się do Naszego ulubionego sklepu komputerowego i zamówić nowy sprzęt. Może w jednym z przyszłych odcinków, jeśli pojawi się tylko zainteresowanie z Waszej strony, postaram się w tym pomóc, praktycznie pokazując jaki komputer wybrać do pracy, używając konkretnych przykładów z życia wziętych!
Przetestujemy może nawet kilka rozwiązań, od klasycznego PCa, poprzez jego dobrze doposażoną wersję, ultrabooka, notebooka, tablet, czy smartfon i sprawdzimy jak sobie radzą z codziennymi zadaniami, jak sprawdzanie poczty, przeglądanie stron WWW, czy praca z różnymi aplikacjami biurowymi. Ale wszystko zależy od Was, tak więc zostawcie komentarz pod filmikiem, jeśli jesteście takim testem zainteresowani!

Historia pojedynku thin-client vs. thick-client

Być może zastanawiasz się, czy to o czym mówię to nowość ostatnich lat?
I tak i nie… ale może zacznę od początku 🙂

Lata 60′

Początki pracy na komputerach to czasy, gdy dominowały komputery klasy mainframe, które zajmowały cały pokój na uczelni, czy w dużej firmie, a do pracy z nimi wykorzystywano proste tekstowe terminale, które komunikując się poprzez sieć komputerową, de facto realizowały pracę na tych superkomputerach. Były od nich całkowicie uzależnione, praktycznie to nie były pełnoprawne komputery a jedynie zdalny ekran i klawiatura podłączone do centralnego komputera.
Można to porównać do centralnych odkurzaczy, gdzie aby posprzątać na danym piętrze w domu, podłącza się jedynie rurę do gniazda w ścianie a cały odkurzacz znajduje się i pracuje w piwnicy.
Tak właśnie wyglądały początki pracy na komputerach, a filozofia takiej organizacji pracy z użyciem prostych i tanich terminali klienckich, została z czasem ochrzczona jako tzw. „thin-client”, czyli cienki klient.
Takie były lata 60 i 70 ubiegłego stulecia.

Lata 80′ i początek 90′

W latach 80, przyszła jednak rewolucja w postaci komputerów osobistych. Umożliwiły one pracę bez potrzeby łączenia się przez sieć z serwerem. Komputery stały się małe, mieszczące na biurku, a z czasem nawet przenośne. Ludzie wreszcie mogli pracować w obrębie własnego komputera. Podłączać do niego urządzenia peryferyjne w postaci drukarek, czy skanerów i przetwarzać, przynajmniej częściowo, informacje bez udziału serwerów.

Koniec lat ’90 i nowe millenium

Z czasem jednak tak zbyt duża wolność, została wypaczona. Zaczęły powstawać wirusy, konie trojańskie, czy przeróżne inne złośliwe aplikacje. Sami użytkownicy też poprzez ograniczoną świadomość użytkowania komputerów, „pomagali” w cudzysłowie powiększać ten chaos i koszt jednego stanowiska szybko powiększył się z samego kosztu sprzętu, na koszt programów antywirusowych, programów wspomagających zarządzanie stacjami roboczymi, koszt obsługi technicznej, związanej z koniecznością robienia backupów czy odzyskiwania danych, czy też po prostu reinstalacji systemu operacyjnego w razie jego awarii.

Czasy współczesne

Dziś dzięki rewolucji jaką wprowadziły aplikacje Webowe i chmura obliczeniowa, zmierzamy do co raz większej adopcji oprogramowania typu SaaS (Software as a service, czyli oprogramowaniu jako usługa), do którego mamy dostęp bezpośrednio z Naszej ulubionej przeglądarki. Chociażby Facebook, czy YouTube są przykładem tego typu oprogramowania, ale o SaaS opowiem szczegółowo w innym odcinku.
Tak więc co raz mniejsze znaczenie ma moc obliczeniowa Naszego urządzenia i Naszej stacji roboczej, ponieważ w dużej mierze musi ono tylko być w stanie połączyć się ze zdalnym serwerem i prowadzić interakcję z daną usługą czy oprogramowaniem.
Można więc powiedzieć, że cienki klient wraca do łask, a historia zatoczyła koło…